Ostatnie tygodnie przyniosły gwałtowny wzrost liczby osób zarażonych koronawirusem. Wystarczyło zlekceważyć obostrzenia sanitarne i nastąpił lawinowy wzrost liczby osób z dodatnimi wynikami. Niestety spora część zarówno turystów jak i mieszkańców ciągle lekceważy swoje bezpieczeństwo sanitarne, narażając swoje zdrowie i wielu innych osób, które mogą w następnej kolejności się zarazić. Wśród nich bardzo często znajdują się osoby szczególnie narażone na zarażenie się koronawirusem – osoby starsze, zmagające się z przewlekłymi chorobami, szczególnie układu oddechowego.
Rozmowa z dr Łukaszem Błońskim kierującym Oddziałem Wewnętrznym Szpitala Powiatowego im. dra Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem.
W związku z ostatnimi wydarzeniami w powiecie tatrzańskim, samodyscyplina jest teraz decydującym czynnikiem, jeśli chodzi o nasze bezpieczeństwo sanitarne?
Od początku pandemii wszystko jest w naszych rękach, to od nas w dużej części zależy czy ilość zachorowań będzie wzrastać czy maleć. Sytuacja tymczasem pod Tatrami jest poważna – Zakopane i okoliczne miejscowości przeżywają najazd turystów nawet większy niż rok temu, a sytuacja epidemiologiczna nie jest dobra. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że swoim zachowaniem naraża się na zachorowanie, ale i wiele innych osób ze swojego otoczenia. Byłem ostatnio na Krupówkach i widziałem tłumy ludzi, wśród nich zaledwie kilka osób w maseczkach. Dodatkowo na pewno nie był utrzymywany tzw. dystans społeczny (obecnie zalecana odległość od innej osoby to 1,5 metra), ludzie wręcz ocierają się o siebie. Widziałem przepychania się, żeby przedrzeć się przez tłum, nie lepiej jest też w wielu restauracjach. Generalnie jest tam ciasno, stoliki są umieszczone bliskie siebie i ludzie siłą rzeczy nie zachowują minimalnego dystansu.
- W pomieszczaniach zamkniętych – w sklepach nasze zachowanie jest lepsze?
Tutaj jest zdecydowanie lepiej, jeśli chodzi o ilość osób chodzących w maseczkach. Ale nie mam złudzeń: gdyby byłe one zalecane, a nie obowiązkowe to mało kto by ich używał. Gdy stoimy w sklepie w kolejce do kasy to rzadko zachowujemy minimalną odległość od siebie. Takie lekceważenie zasad bezpieczeństwa sanitarnego ma potem swoje odzwierciedlenie, jeśli chodzi o ilość zachorowań. Patrząc na statystyki ogólnopolskie, to przyrost zachorowań waha się od nieco ponad 300 do prawie 500. A to oznacza, że cały czas nie udało się nam się całkowicie opanować sytuację. Małopolska w ostatnich tygodniach jest bardzo wysoko w rankingu regionów o największej ilości dodatnich wyników testów, jeśli chodzi o koronawirusa. Wszystko jest w naszych rękach, które musimy dezynfekować, jest na naszych twarzach, które powinniśmy zasłaniać, jeśli jesteśmy blisko innych osób. Jeśli nadal będziemy lekceważyć zasady bezpieczeństwa sanitarnego, to nadal nie uda się nam opanować sytuacji epidemiologicznej.
Za bardzo więc poluzowaliśmy sobie zasady bezpieczeństwa sanitarnego, po okresie, który spędziliśmy generalnie w domach. Przy stopniowym poluzowaniu obostrzeń nagle przestaliśmy dbać o bezpieczeństwo swoje i innych?
Ten jak to Pan określa luz jest niewątpliwe związany z tym, że zaczęły się wakacje i każdy był stęskniony wyjazdów. Zwłaszcza, że faktycznie za nami dwa trudne miesiące naprawdę ścisłego reżimu. Przyszło lato, ładna pogoda, chcemy wyjechać na urlop i zapomnieć o kłopotach. Może też nie oglądamy telewizji, nie słuchamy radia, mniej śledzimy doniesienia prasowe i internetowe. Wychodzimy na miasto, widzimy, że tętni ono życiem, wszystko wygląda w zasadzie normalnie, no to zastanawiamy się, gdzie ta epidemia. Myślimy, że w zasadzie nas to nie dotyczy, może nikt z naszych znajomych nie chorował, nie bierzemy pod uwagę, że również my możemy się zarazić. Spektakularny przypadek z ostatnich tygodni: u Polki, która wyjechała z rodziną na wakacje do Grecji, na Zakyntos, stwierdzono obecność koronawirusa. Z relacji medialnej kobieta była zupełnie bezobjawowa, badanie zostało wykonane losowo – Grecy wprowadzili sobie taką strategię, że na lotniskach badają średnio co dziesiątą osobę i akurat trafiło tak, że nasza obywatelka została poddana testowi, który okazał się dodatni co wywołało konsternację, no bo przecież nie było żadnych objawów. Teraz zarówno ona jak i jej cała rodzina poddani są kwarantannie, pobyt napewno się im wydłuży i być może zmieni ich plany. Pytanie, ile osób z kontaktu będzie poddanych kwarantannie, bo przypuszczam, że przynajmniej osoby, które były blisko w samolocie lub te które jechały z nimi razem transportem do hotelu, być może osoby z samego hotelu, które gdzieś się z nimi stykały też kwarantannie będą poddane. Proszę to sobie wyobrazić nagle okazuje się, że koronawirus to realny problem i zamiast odpoczywać na plaży czy w tawernie, to musimy non stop siedzieć w pokoju hotelowym i czekać na ujemne wyniki. A co dopiero w sytuacji, gdy zakażenie stanie się objawowe i podczas wakacji trafiamy do szpitala. Zatem problem jest naprawdę realny, zagrożenie duże tylko my tego jeszcze tak do końca nie dostrzegamy