Mimo, iż czwarta fala pandemii nie jest tak nieprzewidywalna i gwałtowna jak jej poprzedniczki, a zaszczepieni pacjenci przechorowują wirusa znacznie lżej, to powoli zaczyna brakować już miejsc na oddziałach covidowych. Taka sytuacja ma właśnie miejsce w Szpitalu Powiatowym im. dra Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem, który obecnie zabezpiecza 15 łóżek covidowych i każde z nich jest w stałym użytkowaniu. Władze szpitala i personel medyczny w pełnej gotowości czekają na decyzje wojewody małopolskiego odnośnie zwiększenia zabezpieczeń. Jednocześnie dokładane są wszelkie starania, aby zapewnić płynność funkcjonowania w ramach obowiązujących założeń. Rozmowa z lek. Łukaszem Błońskim, specjalistą chorób wewnętrznych.
Panie Doktorze, jak obecnie wygląda sytuacja covidowa w przypadku Szpitala Powiatowego w Zakopanem?
Nasz oddział covidowy w tej chwili zapełniony jest w 100 proc. W praktyce oznacza to, że mamy zajętych 15 łóżek dedykowanych pacjentom z koronawirusem z 15 dostępnych. Dodatkowo hospitalizujemy jednego pacjenta na OIOM-ie, na tzw. łóżku respiratorowym. Przy tym wszystkim staramy się na bieżąco robić wypisy, by móc przyjmować nowych pacjentów. W zasadzie robiliśmy to na bieżąco, ale dzisiaj sytuacja się nieco zmieniła – zrobiliśmy nowe przyjęcie, ale w parze z nim niestety nie poszedł żaden wypis. Jest on wstępnie zaplanowany na jutro. Czekamy na ewentualne decyzje czy mamy rozszerzyć nasz oddział covidowy o kolejne 15 łóżek. Na dzień dzisiejszy nie otrzymaliśmy żadnych instrukcji od Pana Wojewody – wiem, że miała ona zapaść w momencie, kiedy w Małopolsce skończą się łóżka covidowe. Dzisiaj wolnych miejsc było jeszcze około 130, zatem rezerwa jeszcze jest.
W jakim stanie są pacjenci, którzy trafiają do zakopiańskiego szpitala na oddział covidowy?
Stan pacjentów jest bardzo różny. Część pacjentów jest ciężko chora – pomijam pacjenta, którego hospitalizujemy obecnie na OIOM-ie – ale mamy chorych, którzy nie są w stanie wstać z łóżka i przejść samodzielnie do toalety. To osoby całkowicie uzależnione od tlenu, dlatego otrzymują go w dużych przepływach. Bez tlenu robi się im natychmiast duszno, co więcej każdy najmniejszy wysiłek powoduje u nich duszność. Obok pacjentów w stanach ciężkich mamy osoby lżej chore – takie, które pod tlenem są okresowo, a nie cały czas. Mamy pacjentów z objawami innymi niż infekcja górnych dróg oddechowych, np. wymioty, biegunka, wysoka gorączka – także część osób choruje nietypowo.
Jak należałoby domniemywać – większość z hospitalizowanych pacjentów jest niezaszczepiona?
Niestety tak, większość naszych pacjentów jest niezaszczepiona. Statystycznie to około 90 proc. osób hospitalizowanych obecnie w zakopiańskim szpitalu. Osoby po pełnym zaszczepieniu stanowią zaledwie 10 proc. tej grupy. Dodam jeszcze, że ta druga, mniejsza grupa, to pacjenci, którzy szczepionkę przyjmowali na wiosnę, czyli od tego momentu minęło już około pół roku. A jak dowodzą ostatnie, opublikowane badania – akurat na szczepionce Pfizera – po pół roku nasza odporność spada z pułapu 90 proc. do 40 proc. W efekcie tego, niestety po 6 miesiącach od zaszczepienia ryzyko zachorowania na Covid-19 zwiększa się.
Czy zatem jeżeli będziemy mieli szansę na trzecią dawkę przypominającą, warto skorzystać z tej opcji. biorąc pod uwagę ogólnodostępne dane?
Bezwzględnie tak. Te liczby uświadamiają nam tylko, iż nasza odporność z czasem spada. Sam jestem już tydzień po zaszczepieniu się trzecią dawką, a że na bieżąco mam kontakt z pacjentami, jak tylko taka możliwość się pojawiła, to bez wahania się doszczepiłem. Nie odczułem żadnych niedogodności po szczepieniu przypominającym. Rekomenduje to wszystkim, którzy już teraz są uprawnieni do trzeciej dawki. Przypomnę, że są to osoby po 50 roku życia i personel medyczny, u których minęło minimum pół roku od dawki poprzedniej.
Trochę przeraża pewna niefrasobliwość w odniesieniu do noszenia maseczek w miejscach publicznych, zamkniętych, takich jak komunikacja miejska, sklepy czy galerie handlowe
Powiedzmy sobie wprost – maseczka jest teraz rzadkim widokiem. Przykładowo, wchodząc do sklepu na Krupówkach widzimy na drzwiach naklejkę „wstęp tylko dla osób z zasłoniętymi ustami i nosem” lub napis „klientów bez maseczek nie obsługujemy”, a większość przebywających tam osób i tak jest bez maseczki. W tym sprzedawcy również są bez maseczki. Nikt nie robi z tego żadnego problemu. Zapomnieliśmy już chyba, że to właśnie w takich miejscach występuje największe ryzyko zakażenia. Jako lekarze i zwykli ludzie troszczący się o zdrowie innych, przestrzegamy przed tym i apelujemy o rozsądek.