Uczniowie Zespołu Szkół Hotelarsko-Turystycznych im. Władysława Zamoyskiego uczyli się jak podawać oscypka oraz inne podhalańskie sery. To wiedza niemal podstawowa dla kucharzy wywodzących się z Zakopanego. - To są nasze korzenie, tego skąd pochodzimy. Każdy kucharz z Podhala musi znać smak oscypka i wiedzieć jak zrobić moskola – mówi Jakub Bylica, kucharz w restauracji Bubuja i absolwent zakopiańskiego Hotelarza.
Podhale słynie z serów, a przede wszystkim z oscypków. Dlatego jako drugi temat specjalnych warsztatów kulinarnych zainicjowanych przez Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego przyszli kucharze poznawali tajniki podawania serów regionalnych. - Musi to wszystko fajnie wyglądać na tych deskach. To już jest przede wszystkim inicjatywa tego, kto to układa. Sery można kroić w plastry, lub inne kształty. Można też dodatkowo podwędzić. To już tylko inicjatywa przyrządzającego – zaznacza Jakub Bylica.
Zimowy termin kulinarnych warsztatów z serów wybrany został niefortunnie, ponieważ certyfikowane oscypki wyrabiane są w miesiącach od kwietnia do października, kiedy owce dają mleko. Mimo to nauczyciele stanęli na wysokości zadania pozyskując niezbędne składniki do przeprowadzenia zajęć. - Trochę dzwoniłem i jeździłem. Musiałem też kogoś z łóżka wyciągnąć wieczorem, żeby jednak te sery zdobyć. Mamy tu trochę różnego asortymentu. Nawet udało się dzisiaj rano odebrać słodki, niemal ciepły bundz. Jesteśmy zadowoleni, bo trochę to menu jest rozbudowane – zaznacza Rafał Dorociuk, nauczyciel technologii w Zespole Szkół Hotelarsko-Turystycznych w Zakopanem.
Młodzi kucharze podczas warsztatów mieli za zadanie przygotować dwie przystawki z bundzu. Jedna z nich miała być ze świeżymi pomidorami, a druga z suszonymi. Przygotowano także menu na gołąbki z kaszy owsianej z bryndzą. Jako ciekawostkę uczniowie mieli przygotować placek z serami inspirowany kuchnią gruzińską. Na deser przygotowano ciekawostkę. Wędzony w herbacie z dodatkiem płatków kwiatowych bundz.
Tak rozbudowane menu miało pobudzić fantazję młodych kucharzy, aby w przyszłości szukali bardziej oryginalnych sposobów podawania podhalańskich serów, które są wizytówką Podtatrza. - Bez wątpienia jest to wizytówka. To, co kojarzy się z Podhalem, to oscypek i bryndza, a także całoroczne sery pod wszystkimi postaciami. Jest to produkt bardzo zdrowy. Ludzie, przyjeżdżając na Podhale pytają przede wszystkim o to, gdzie można kupić ser podhalański – zaznacza Jan Piczura, radny Województwa Małopolskiego.
Podhalańskie sery, to nie tylko przysmak dla turystów i miejscowych, ale dzięki coraz większemu popytowi zaczyna stanowić bardzo ważny element napędzający gospodarkę regionu. - To jest jeden z czynników i bodziec do tego, żeby kontynuować hodowle. Powierzchnie gospodarstw na Podhalu są małe, bo zaledwie kilkuhektarowe. Chcąc, żeby się opłacało prowadzić gospodarstwa, to trzeba dobrze spożytkować to, co z nich jest pozyskiwane. Każda kropla mleka jest dobrze zagospodarowana i ludzie idą w tym kierunku. Ten chów owiec jest dofinansowany, czyli rolnik liczy pieniążki, ale też godnie to pożytkuje, aby przeżyć z rodziną – mówi Jan Piczura.