Za nami uroczystość upamiętnienia święta Żołnierzy Niezłomnych w Zakopanem. Po Mszy Świętej w kościele pod wezwaniem Najświętszej Rodziny przy Krupówkach, uczestnicy wydarzenia przemaszerowali pod pomnik Józefa Kurasia „Ognia” w Parku im. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.
Powiat Tatrzański reprezentował starosta Piotr Bąk oraz jego zastępca Władysław Filar. Miasto Zakopane wiceburmistrz Agnieszka Nowak-Gąsienica oraz Jan Gluc Przewodniczący Rady Miasta.
Spotkanie przy zakopiańskim pomniku rozpoczęto się od zaśpiewania Hymnu Polski pod pomnikiem Józefa Kurasia, gdzie blisko 100 nazwisk wyryto w kamieniach cokołu pomnika w parku. Te nazwiska, to często jedyna pamiątka po zmarłych. Następnie odbył się apel poległych oraz okolicznościowe przemówienia, a potem przez poszczególne delegacja złożenie okolicznościowych wiązanek kwiatów.
W jednym z wywiadów Piotr Bąk starosta tatrzański przypomniał, że pomnik Józefa Kurasia „Ognia” stanął w Zakopanem w 2006 roku, a jego autorem był rzeźbiarz Marek Szczepanik. Ten charakterystyczny orzeł występuje na wielu pomnikach w Polsce tam, gdzie podobne oddziały partyzantki antykomunistycznej walczyły. Ten w Zakopanem jest wyjątkowy bo był to pierwszy w Polsce pomnik żołnierzy wyklętych, który odsłaniał Prezydent Rzeczypospolitej w przeddzień święta Wojska Polskiego. Wtedy Prezydent Lech Kaczyński wraz z synem majora Kurasia – Zbigniewem Kurasiem wspólnie odsłaniali ten pomnik. A towarzyszyła temu cała Polska. To wyjątkowy postument także dlatego, że wyryte na nim są nazwiska ponad stu osób – żołnierzy oddziału Błyskawica, którzy albo polegli w walce, albo zostali zamordowani. Większość tych, których nazwiska zostały wyryte na pomniku nie ma swoich grobów. Jest to jedyne miejsce, gdzie w sposób widoczny zachowała się pamięć o tych żołnierzach. Być może niektóre z tych grobów zostaną kiedyś odnalezione. Wierzymy, że stanie się tak ze szczątkami majora Józefa Kurasia. Niestety na razie nie udało się tego dokonać, bo nie jest to proste. Wiemy, że Urząd Bezpieczeństwa nie tylko dążył do tego, aby zlikwidować fizycznie, zamordować żołnierzy wyklętych, ale żeby również nie zostały po nich żadne doczesne szczątki. Aby nie było grobów, przy których można zapalić świecę, złożyć kwiaty, pomodlić się. Aby nie przypominać ludziom o tej walce, o poświęceniu i aby nie byli przykładem dla kolejnych pokoleń. Wrzucano ich do dołów kloacznych, na wysypiska śmieci, w różne podłe miejsca – tam starano się zakopywać pomordowanych. Pomnik ten jest dowodem zwycięstwa, dlatego że mimo 45 lat komunizmu ten plan się nie udał. Nasza obecność tutaj, obecność młodych ludzi, którzy chcą być patriotami, którzy chcą kontynuować pamięć o żołnierzach niezłomnych jest dowodem tego zwycięstwa. Przypomnę jeszcze, że pod bronią oddziału Błyskawica, który tutaj na południu był największym oddziałem, służyło blisko 700 żołnierzy, a około 2 000 ludzi stanowiło zaplecze tego oddziału jako ci, którzy służyli wiadomościami wywiadowczymi, którzy dostarczali żywności i kwater, którzy w różny sposób pomagali żołnierzom ognia. Wszyscy zapłacili za to ogromną cenę. Dotyczyło to obszaru Tatr, Podhala, Spisza, Orawy, przede wszystkim Gorców i Turbacza, bo tam była główna siedziba oddziału.