W zakopiańskim Szpitalu Powiatowym im. Dr Tytusa Chałubińskiego szczepienia są wykonywane jedynie trzy dni w tygodniu. Ograniczenie to wynika ze spadku zainteresowania, chociaż powoli mówi się już o czwartek dawce, która uzupełni naszą odporność. Decyzję o przyjęciu szczepienia można podjąć z dnia na dzień, co w porównaniu do początków pandemii jest znacznym ułatwieniem. Mimo to aktualnie przyjmowane są głównie „boostery”, czyli dawki przypominające.
Pacjentom, którzy cierpią na szczególne schorzenia, zwłaszcza te związane z odpornością immunologiczną, rekomendowana jest tak zwana trzecia dawka, której nie nalży mylić z dawką przypominającą. Po cyklu podstawowym, czyli po dwóch szczepieniach (pierwsze w terminie zero i drugie po 21 dniach) po upływie 28 dni pacjenci z osłabioną odpornością przyjmowali dawkę trzecią. Dawka przypominająca – również trzecia, została wprowadzona 5 miesięcy po drugiej dawce dla pacjentów bez schorzeń przewlekłych. Natomiast czwarta dawka w pierwszej kolejności zostanie wprowadzona dla pacjentów, którzy przeszli tzw. trzecią dawkę, czyli tych, którzy mają spadek odporności w przebiegu różnego rodzaju schorzeń. Ma być ona wprowadzana 5 miesięcy po trzeciej dawce.
Pacjenci, którzy zostali w pełni zaszczepieni i przyjęli dawkę przypominającą zdecydowanie lepiej znoszą COVID-19. - W większości były to izolacje domowe, bez temperatury, ale z osłabieniem i bólem mięśni - wyjaśnia Jerzy Toczek, koordynator ds. szczepień w Szpitalu Powiatowym w Zakopanem. - Sporadycznie były to wysokie temperatury, sporadycznie ci pacjenci trafiali na oddziały covidowe. Generalnie można zauważyć tendencję, o której mówiono już na początku piątej fali. Mianowicie, że omikron niestety cieszy się zdecydowanie większą zakaźnością, przy czym zdecydowanie łagodniejszym przebiegiem w stosunku do delty. - dodaje lekarz.
Należy pamiętać jednak o tym, że niezależnie od przebiegu schorzenia najważniejsze jest, aby po każdej chorobie zgłosić się do lekarza. Naukowcy donoszą, że powikłania pocovidowe są o wiele bardziej niebezpieczne niż samo zachorowanie. Co więcej, dotykają one zwłaszcza tych, którzy chorobę przeszli bezobjawowo lub skąpo objawowo. Są to powikłania sercowe, naczyniowe czy powikłania mózgowe. - Mało tego sięgając wstecz w historii, kiedy była tzw. hiszpanka, która zabijała na całym świecie miliony osób, wówczas w przebiegu następnych kilku lat odnotowano wzrost odsetka pacjentów chorych na serce i na schorzenia ośrodkowego układu nerwowego. Zapewne nas to również będzie dotyczy, dlatego m.in. naukowcy angielscy donoszą, że to co najgorsze z powikłań dopiero przed nami - przestrzega Jerzy Toczek.
Zakopiańska placówka apeluje o kontakt ze swoimi lekarzami, stosowanie profilaktyki i badanie się. To szczególnie ważne w przypadku zachorowania na COVID-19.