Polska jest w okresie, który eksperci określają jako: „wypłaszczenie ilości zachorowań”. Ilość zachorowań wciąż jest niestety wysoka i stąd akcja społeczna „zachowaj dystans”, która przypomina wszystkim o niezbędnych w najbliższych miesiącach środkach ostrożności. Niestety długi czerwcowy weekend pokazał, że wyjeżdżając na wypoczynek zapominamy o tym jak trzeba się zachować. Rozmowa z dr Łukaszem Błońskim kierujących Oddziałem Wewnętrznym Szpitala Powiatowego im. dr Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem.
- Panie Doktorze jak sobie obecnie radzimy w tej sytuacji przejściowej?
Codzienne statystyki ilości zachorowań pokazują, że w Polsce jest ich nadal dużo. Na pewno nie można powiedzieć, że jesteśmy po epidemii. Wydaje mi się, że albo jesteśmy jeszcze nadal cały czas przed szczytem, albo też ten szczyt się u nas wypłaszczył, ale nie mamy jeszcze spadku zachorowań. Pandemia trwa, są te ogniska tak jak w kopoalniach czy niektórych zakładach pracy i pewnie stąd wynika większa ilość stwierdzonych przypadków. Na szczęście nasz rejon póki co dosyć sprawnie się broni przed dużą ilością zakażeń, ale patrząc na ostatni długi weekend wydaje mi się, że ryzyko tak zwanego zawleczenia przez turystów jest dość spore. Ludzie nie przestrzegają wogóle w tej chwili zaleceń sanitarno-epidemiologicznych, chodzą bez maseczek, nie utrzymują dystansu, siedzą blisko siebie w restauracjach czy też spacerują na przepełnionych Krupówkach. Przypominamy, że ta sytuacja niestety nie jest jeszcze ustabilizowana. Miejmy nadzieję, że nie dojdzie do jakiegoś gwałtownego wzrostu zachorowań, że nie zapchają się szpitale, bo jak na razie jeżeli chodzi o leczenie szpitalne sytuacja jest dobra, a i większość osób jest leczona domowo. Same przebiegi są raczej łagodne – to jest taki nazwijmy to plus całej tej sytuacji.
Rozumiem, że przede wszystkim poluzowaliśmy sobie samodyscyplinę
Chyba trochę wszyscy już byli zmęczeni i każdy chciał wrócić do normalności. Proszę zauważyć, że każdy chciał iść w końcu do restauracji, jechać na wakacje czy na wypoczynek, Tęskniliśmy za normalnym chodzeniem po ulicach, ale wydaje mi się, że ten powrót nastąpił zbyt szybko. Czy za wcześnie? Trudno jednoznacznie powiedzieć, okaże się to za jakiś czas, zobaczymy czy te dane epidemiologiczne będą się poprawiały. Teraz wszyscy zachłysnęli się tą wolnością, tak jak wcześniej potrafiliśmy przez blisko 3 miesiące utrzymwac zasady dystansu, tak teraz nie za bardzo nam to wychodzi.
Jakie środki ostrożności obecnie obowiązują w zakopiańskim szpitalu?
Szpital dalej jest częściowo zamknięty, oznacza to, że co prawda istnieje możliwość odwiedzania chorych przez bliskich, ale po spełnieniu określonych warunków. I odwiedziny są możliwe po zgodzie ordynatora oddziału lub w szczególnych, pilnych przypadkach także po zgodzie lekarza dyżurnego i wtedy dopiero do pacjentów mogą przychodzić osoby odwiedzające. Jedna osoba dziennie, na kilkanaście/kilkadziesiąt minut w odpowiednio wyznaczonych porach. Każda z takich osób ma mierzoną temperaturę przy wejściu do szpitala i wypełnia odpowiedni formularz. Zazwyczaj wyrażamy zgodę na taką formę kontaktu z pacjentami, ponieważ również sami chorzy byli też bardzo zmęczeni i zdepresjonowani ta sytuacją i brakiem kontaktu z bliskimi. Natomiat jeżeli chodzi o poradnie i o pacjentów, którzy do nich przychodzą to tutaj obowiązuje bardzo podobna sytuacja to znaczy pacjenci są umawiani na konkretne godziny, przed wejściem do szpitala również wypełniają formularz dotyczący ryzyka choroby COVID-19, mają mierzoną temperaturę i wtedy sa wpuszczani do poradni.
A jak wygląda sytuacja jeśli chodzi o zaplanowane wcześniej zabiegi i operacje?
Jeśli chodzi o planowe przyjęcia to są one realizowane już od pewnego czasu, tutaj nie ma problemu, bo obostrzenia w zasadzie zostały zniesione. I wszyscy ci pacjenci, którzy wymagają leczenia szpitalnego planowo np. wykonania endoprotezy na oddziale ortopedii czy operacje przepukliny na oddziale chirurgii to te przyjęcia odbywają się w normalnym trybie. Kolejki zostały odpowiednio skorygowane. Przyjęcia ostre są realizowane absolutnie normalnie czyli wszyscy pacjenci, którzy wymagają pilnego leczenia szpitalnego czy to na SORze czy na oddziałach szpitalnych sa przyjmowani do szpitala. Jeśli jest jakieś ryzyko, że taki pacjent może być potencjalnie chory na koronawirusa, to jest on najpierw diagnozowany na SORze gdzie ma pobierany wymaz w kierunku COVID-19, ten wymaz jedzie do Krakowa, a w pilnych przypadkach robią nam takie badania w około 12 godzin. Pacjent w tym czasie przebywa w strefie potencjalnie zagrożonej, czyli albo w kontenerze, albo w pomieszczeniu specjalnie do tego wydzielonym na SOR. I po uzyskaniu ujemnego wyniku jest dopiero wtedy przyjmowany na oddział.
- Jaki był „ruch” na oddziałach zakopiańskiego szpitala w ostatnim czasie?
Na oddziale chorób wewnętrznych w ciągu ostatnich 3 miesięcy mieliśmy mniej pacjentów, szczególnie w kwietniu tych pacjentów było znacząco mniej. W maju już było trochę więcej, a teraz aktualnie mamy znowu pełen oddział. Nie wiem czy jest to spowodowane wzrostem zachorowań czy też po prostu pacjenci przestali się bać, bo przedtem próbowali „leczyć się” w domu. Osobiście myślę, że było to spowodowane tym, że bali się kontaktu z służbą zdrowia lub innymi osobami. W tej chwili widzimy, że ten strach jakby trochę minął, a po drugie, że choroby, które się nasiliły przez ten okres czasu nie mogą dłużej czekać. W tej chwili pracujemy zupełnie normalnie i mamy pełne obłożenie.